W ramach projektu Erasmus+ pt. „Rozwój kompetencji – motorem zmiany” działa wiele grup samokształceniowych zajmujących się różnymi dziedzinami edukacji, kultury i sztuki. Jedna z grup nazwana Kulinarni E+ skupia się na poszerzaniu swoich kompetencji z zakresu gotowania oraz szeroko pojętego zdrowego odżywiania. Uczą się od siebie nawzajem oraz od wolontariuszy z różnych stron świata.
Udało mi się porozmawiać z liderkami grupy, paniami Anną Krajcer, Hanną Szymańską i Anną Wąsowicz. Przedstawicielki grupy Kulinarni E+ znalazły chwilkę, by opowiedzieć mi o tym, czym się zajmują, jak wygląda ich wspólne gotowanie oraz czego uczą się podczas spotkań.
Konrad Postawa: Co spowodowało, że zostały Panie liderkami grupy Kulinarni E+?
Anna Krajcer: U mnie zaczęło się to od zainteresowania gotowaniem zdrowym odżywianiem. Jestem bardzo ciekawa nowych przepisów i smaków. Dowiedziałyśmy się, że w „Stowarzyszeniu Tratwa” są warsztaty kulinarne i że są to spotkania otwarte, więc każdy może przyjść. Jako liderki z grupy Erasmus+, chodzimy tam już prawie trzy lata. Po zapisaniu się do projektu Erasmus+ nastąpiła propozycja powołania grup samokształceniowych i od razu zgłosiłyśmy, że taką grupę poprowadzimy. Nazwałyśmy się Kulinarni E+.
Anna Wąsowicz: Pomysł prowadzenia grupy kulinarnej spodobał się nam i zgłosiłyśmy się jako liderki. Ja już wcześniej chodziłam na warsztaty kulinarne, a poza tym 30 lat w domu gotowałam. Także już mniej więcej jakieś doświadczenie miałam. Na spotkaniach poznałyśmy wolontariuszy z różnych krajów, którzy pokazywali nam swoje potrawy i tak się wciągnęłyśmy.
KP: Kulinarni E+ to miłośnicy gotowania, czy na tym właśnie opierają się wasze spotkania? Czy jest z góry ustalone konkretne menu na dane warsztaty?
AK: Nasze spotkania wyglądają tak, że zawsze wcześniej uzgadniamy, co będziemy robiły. Zawsze jest poddawana jakaś myśl, bo to nie jest takie proste wybrać jakąś potrawę. Taka potrawa musi być w ciągu dwóch godzin ugotowana i zjedzona. No i jeszcze musimy mieć czas na dyskusję. Wszyscy się angażujemy w projekt i razem wymyślamy, co będziemy robić.
Gotowałyśmy już bardzo dużo różnych potraw. Pierogi okazały się sporym wyzwaniem mimo zaangażowania wolontariuszy. Czasem jest tak, że przygotowujemy się w domu. Czasami trzeba coś upiec lub ugotować, bo nie zdążymy na zajęciach. Placki na naleśniki smażyłyśmy w domu, żeby się zmieścić w czasie. Jak robiłyśmy knedle, to ziemniaki gotowałyśmy wcześniej. Staramy się wybierać takie potrawy, żeby to w miarę sprawnie udało się zrobić.
AW: To wszystko jest z góry ustalone. Zawsze razem wymyślamy potrawy. Co, by takiego fajnego i prostego zrobić na zajęciach. Na wigilię robiłyśmy pierogi dla „Stowarzyszenia Tratwy”. Farsz do pierogów robiłyśmy w domu.
KP: Czy na zajęciach zawsze robicie jedną potrawę, czy może jest to danie główne i jakiś deser do tego?
AK: Jak są wolontariusze z różnych krajów, to my się wtedy dzielimy pracą. Wolontariusze przygotowują danie główne i deser, a my pomagamy i się przyglądamy. Wolontariusze przygotowują różne ciekawe potrawy np. ratatui ostatnio było bardzo dobre. Wolontariusz z Francji przygotowywał „Pływające wyspy”. Choć jak dla mnie to Francuzi ogólnie bardzo dużo masła używają do swoich potraw.
Jesteśmy dobrze przygotowane, zawsze jak przychodzimy, to wiemy, co mamy robić. Wszystko mamy zorganizowane i idzie nam to bardzo sprawnie. Nigdy nam nie zabrakło jedzenia ani chętnych na jedzenie. Zawsze jak napieczemy więcej, to w „Stowarzyszeniu Tratwa” jest dużo młodzieży, to zjedzą.
AW: Wolontariusze często robią swoje potrawy, jakiś deser przygotowują. Wtedy jest więcej niż jedno danie na zajęciach. Francuzi bardzo lubią masło i mają swoje ciasto francuskie, które składa się z mąki i masła. Oni piją wino, jedzą masło i dobrze się z tym czują. Ostatnio nawet przeczytałam w Internecie, że do kawy trzeba dawać łyżeczkę masła, to się schudnie.
KP: Czyli to jest tak, że wy najpierw gotujecie, potem konsumujecie to, co ugotowałyście, a na końcu rozmawiacie. Czy rozmawiacie o jedzeniu, czy też na różne inne tematy?
AK: Rozmawiamy na tematy różne. Ostatnio była bardzo ciekawa rozmowa o prowadzeniu pojazdów przez kobiety i mężczyzn. Poruszamy wszystkie tematy, bo przecież ciągle o jedzeniu nie będziemy rozmawiać. Jak są wolontariusze, to rozmawiam z nimi. Pytamy, czym się zajmują, jak jest u nich w kraju. Część same rozumiemy, czasem pytamy tłumacza. Bardzo miło się nam z nimi rozmawia i współpracuje.
AW: Tematy są bardzo różne. Wolontariusze opowiadają, co robią w swoich krajach, kim są i dlaczego do nas przyjechali.
KP: Poznajecie potrawy z różnych stron świata, jakie były wasze najciekawsze odkrycia kulinarne?
AK: Mnie bardzo zapadła w pamięć potrawa z omułków. Przygotowali ją wolontariusze z Hiszpanii. Danie było pyszne. Ostatnio Mikołaj z Francji przygotował ratatui i też było bardzo dobre. Dużo było też wolontariuszy z Portugalii, a oni mają wiele potraw opartych na rybach i żałowali, że w Polsce dorsz jest mało dostępny i drogi. To zupełnie nie nasze smaki np. jajko na pomidorach. Tak samo Hiszpanie, którzy jedzą bardzo dużo pomidorów.
Smakowały nam też różne omlety, które robili dla nas wolontariusze z Hiszpanii. Zupełnie inaczej było z mamałygą, przygotowaną przez wolontariusza z Rumunii, czasem nie wiedziałyśmy, co właściwie jemy.
AW: Małże faktycznie były pyszne, chyba najlepsza potrawa ze wszystkich. Hiszpanie i Portugalczycy mówili, że im w Polsce brakuje ryby. U nich się je bardzo dużo ryb, a u nas już znacznie mniej.
Wszystko, co jadłyśmy to zawsze były dania bez mięsa. Zawsze było to tak wymyślone, żeby każdy mógł spróbować.
KP: Czy gotują Panie na zajęciach jakieś zupy? Może jakieś Polskie typu żurek lub coś z zagranicy jak chłodnik?
AW: Zupy oczywiście też gotujemy. Chłodnik był bardzo dobry. Kiedyś powtórzyłam go, jak przyjechała moja córka z zagranicy. Zrobiłam wtedy chłodnik bałkański z czosnkiem na kwaśnym mleku. Taki zupełnie bez buraków. On był biały i posypany słonecznikiem. Po prostu pyszny.
KP: Czy kontakt z ludźmi z różnych krajów i wspólne gotowanie to jedyne korzyści z zajęć?
AW: Wolontariusze pokazują nam, jak się przygotowuje ich narodowe potrawy, zapraszają nas od kuchni i uczymy się od nich. Zależy im na tym, żeby pokazać nam swoje potrawy. Jedna z wolontariuszek, Laura miała taki dar, że przekazywała energię.
AK: Jak byli wolontariusze z Hiszpanii i Portugalii to były różne ćwiczenia i pokazywali różne regiony swoich krajów. Przygotowali się, żeby pokazać nam swoją kulturę. Tańczyłyśmy nawet flamenco. Uczyłyśmy wolontariuszy jak śpiewać polskie piosenki. Dowiadywałyśmy się dużo ciekawych informacji o obcych krajach.
Hanna Szymańska: My się ich pytamy o rodziny, kulturę. Na święta dzieliliśmy się ozdobami na choinkę.
KP: Czy wolontariusze chcą się dowiedzieć czegoś o naszych typowo Polskich potrawach?
AK: My się zawsze staramy gotować nasze potrawy. Na przykład ostatnio rewelacją okazały się gołąbki. Pokazywałyśmy naszą tradycję, czyli dzielenie się opłatkiem, śpiewałyśmy kolędy. To były naprawdę miłe spotkania.
HS: Wolontariusze robili z nami potrawy świąteczne na Boże Narodzenie, był wtedy barszcz i bigos. Oczywiście były też uszka i pierogi. Na Wielkanoc także pokazywałyśmy nasze potrawy regionalne, żurek był nawet kilka razy, bo im bardzo smakował.
AW: Wolontariusze przyjeżdżają, żeby u nas pracować, a przy okazji poznają naszą kulturę i nasze smaki.
KP: Jakie korzyści daje Panią udział w spotkaniach grupy Kulinarni E+?
AK: Przede wszystkim, to człowiek musi nabrać takiej pewności siebie, być otwarty na krytykę, jeśli nam coś nie wyjdzie. Czasem się w smaki nie trafi i nic na to nie poradzimy. Wychodzi się z domu, jest się czym zająć.
AW: Pogadać można, spotkać się z ludźmi. Dwa lata temu robiłyśmy wigilię, to każda z nas przygotowała inne potrawy wyniesione z domu. Także nie tylko różnice są między nami a wolontariuszami, ale także wynikające z regionu, z jakiego pochodzimy.
HS: Pośmiejemy się, porozmawiamy. Każdy coś nowego opowie, jakąś ciekawostkę przekaże. Poznaje się inną kulturę, inne zwyczaje z rodzinnych krajów wolontariuszy. Możemy porównać, jak jest u nas, a jak jest u nich.
KP: Jak wolontariusze reagują na ogórki kiszone, kapustę kiszoną, albo na bigos? Czy pasują im takie „egzotyczne” smaki?
AW: Raczej im takich smaków nie serwujemy.
HS: Nie dajemy takich produktów, nie częstujemy tego typu przysmakami. Wszystko, co kiszone to dla obcokrajowca zepsute.
AK: Wolontariusze z Hiszpanii i Portugalii śledzi wcale nie chcą jeść. Uważają je za śmieciową rybę i nie tykają.
KP: Jak mogłyby Panie zachęcić Seniorów do poznawania nowych kultur i smaków?
AK: Taki udział w warsztatach to nie jest prosta sprawa. Wiąże się to z kosztami i nie mamy całkiem otwartych spotkań, bo nie dałybyśmy rady z przygotowaniem jedzenia dla dużej ilości osób. Byłby wstyd, jakby nam potem czegoś zabrakło. Oczywiście zawsze można przyjść i popatrzeć.
Gdyby jednak ktoś chciał się z nami spotkać, to my chętnie przyjmiemy każdego, jeśli jakaś grupa się zbierze np. na Księżu Małym to możemy podjechać i podzielić się doświadczeniami. Dla nas upiec coś czy ugotować to nie jest żaden kłopot.
Często trafiają się różne ciekawe tematy do omówienia podczas gotowania, także warto przyjść nawet dla towarzystwa. Ostatnio w dyskusji doszłyśmy do wniosku, że potrzebny jest umiar w jedzeniu. Szczególnie osobom starszym.
Moja siostrzenica jest dietetyczką i nieraz jak ma czas, to się angażuje też w nasze zajęcia i wymyśla jakieś kotlety z kaszy gryczanej, czy placki z kaszy jaglanej.
AW: Polecamy się spotykać, nie tylko na gotowanie, ale tak po prostu, wyjść z domu do ludzi. Czasem rozmawiamy o dietach, ale raczej jako ciekawostki to traktujemy.
HS: Dobrze jest wyjść do ludzi i poplotkować. Wyrwać się z domu. Można się dowiedzieć czegoś ciekawego. Diety, weganizm czy wegetarianizm to takie marginalne tematy. Miałyśmy wolontariuszki weganki i wegetarianki, więc troszkę się dowiedziałyśmy.
KP: Czy jest możliwość wzięcia udziału w zajęciach grupy Kulinarni E+?
HS: Każdy może przyjść na nasze zajęcia. Zapraszamy, zawsze można się czegoś ciekawego dowiedzieć. Nasze zajęcia odbywają się regularnie w każdy wtorek od 17:00 do 19:00 w siedzibie „Stowarzyszenia Tratwa”.
AK: Niektóre zajęcia organizuje „Stowarzyszenie Tratwa”, a my tylko uczestniczymy, a innym razem się zamieniamy i nasza grupa organizuje zajęcia. Zawsze dwa wtorki w miesiącu rezerwujemy dla naszej grupy Kulinarni E+.
AW: To jest od początku projekt „Stowarzyszenia Tratwa”, oni nas tam goszczą. I za to im bardzo dziękujemy.
KP: Z mojej strony to wszystko dziękuję bardzo za miłą rozmowę.
AW: Dziękuje.
AK: Dziękuje.
HS: Dziękuje.