W ramach projektu Erasmus+ pt. „Rozwój kompetencji – motorem zmiany” powstała grupa samokształceniowa Inter-Media E+, która skupia się na poszerzaniu wiedzy z zakresu szeroko pojętych nowoczesnych mediów. Zainteresowani spotykają się w kameralnym gronie i przekazują sobie nawzajem wiedzę między innymi o komputerach, Internecie oraz smartfonach i tabletach.
Miałem okazję porozmawiać z liderką grupy, Panią Haliną Miarą, która zgodziła się opowiedzieć o tym, co sprawiło, że zainteresowała się tematyką, która nie cieszy się wśród Seniorów specjalnym powodzeniem. O samej grupie Inter-Media E+ można przeczytać w artykule: Warsztaty komputerowe – samokształcenie.
Konrad Postawa: Zanim człowiek zabierze się do uczenia kogoś, trzeba najpierw samemu zdobyć pewną wiedzę oraz umiejętności. W jakich okolicznościach zaczęła się Pani przygoda z komputerem?
Halina Miara: Jechałam windą w 10 piętrowym bloku (mieszkałam na Popowicach) i spotkałam sąsiada, który mówi mi tak: „O gdzie to Pani tak leci”, bo myślał, że ja już jestem na emeryturze. Ja mówię, że idę do pracy. Na to sąsiad odpowiada: „A ja idę tutaj na Wejherowską, bo się zapisałem na kurs komputerowy”. Panie sąsiedzie: „To takie coś jest? Oczywiście, że tak”. Odrabiałam godziny w pracy, zapisałam się na kurs dla początkujących, później dla zaawansowanych, a potem na następny i na następny i tak już poszło.
KP: Umiejętności obsługi komputera, to jedno, ale zgłoszenie się do prowadzenia grupy to zupełnie inna sprawa. Jak to się stało, że została Pani liderką w grupie Inter-Media E+?
HM: Po zapisaniu się do projektu Erasmus+, czyli po tym, jak spełniłam warunki i zostałam przyjęta, dowiedziałam się, że będą powstawały grupy samokształceniowe. Mieliśmy wtedy pierwsze spotkanie organizacyjne, gdzie każdy mógł powiedzieć, w czym się dobrze czuje, jaką ma pasję, czego nie zdążył zrobić w okresie swojej aktywności zawodowej. Jedna z koleżanek mówiła, że interesuje się filmem, druga sztuką, trzecia ma zdolności kulinarne. Ja stwierdziłam, że interesuję się komputerami.
Jakiś czas temu połknęłam bakcyla komputerowego i chcę poznać dużo rzeczy, jeżeli chodzi o media i obsługę komputera. Muszę się przyznać, że jak jeszcze pracowałam, to miałam programy, albo ZUS-owskiego „Płatnika” albo księgowego i nic więcej. Nie miałam ani Internetu, ani konieczności szukania czegoś w Google, ani nic. Kiedy przeszłam na emeryturę, znalazłam sobie pracę w biurze rachunkowym. Podczas rozliczania klientów musiałam wysyłać do nich na maila informacje, jakie podatki mają płacić itp. Musiałam też robić w Wordzie jakieś tam tabelki, a tego nie umiałam. Robiłam to w ten sposób, że zostawałam w pracy pół godzinki, albo godzinkę dłużej i rysowałam na kartce, co trzeba. Potem syn mi w domu przygotowywał wersję komputerową. Nie mogłam się przecież przyznać, że tego nie umiem.
I tak zaproponowałam, że zajmę się Inter-Mediami E+, czyli komputerem na tyle o ile będę miała wiedzy na dany temat. Jeśli pojawi się coś więcej, to poprosimy o pomoc Ciebie (tak jak teraz nam pomagasz) albo koleżanki z Sektora.
KP: Czyli Pani nauka obsługi komputera była podyktowana względami czysto praktycznymi? Czy może kryje się za tym coś więcej?
HM: Komputery zainteresowały mnie, bo mam taki charakter, że lubię, jak coś jest pięknie zrobione i żebym się przy tym nie narobiła. To nie znaczy, że jest to moje lenistwo, tylko jest bez sensu „wywarzać otwarte drzwi”. Widziałam, jak koleżanki posługują się pocztą. Szukają rozkładu jazdy autobusów i postanowiłam się przyłączyć. Mam taki charakter, że lubię, jak wszystko jest poukładane, więc zaczęłam uczyć koleżanki, jak to zrobić, żeby miały ładnie pogrupowane maile w poczcie, kontakty w książce adresowe, bo jest to bardzo praktyczne w komunikowaniu się i tak to już poszło.
KP: Inter-Media E+ to grupa samokształceniowa, na czym właściwie polega taka forma nauki?
HM: Polega to na tym, że osoby, które mają jakąś wiedzę albo pasję dzielą się z innymi. Tak jak ja dzielę się tym, co już umiem w dziedzinie Internetu. Mobilizuje mnie to do działania, jeżeli czegoś nie wiem, to muszę się sama w domu douczyć, doczytać albo proszę kogoś o pomoc i przekazuję dalej zdobytą wiedzę. Widzę, że takie działania mają pozytywny efekt. Wiem też, w jaki sposób przekazywać swoją wiedzę koleżankom – seniorkom i w jaki sposób z nimi rozmawiać.
KP: Czyli Pani uczy, w jaki sposób np. wysłać maila, a koleżanka lub ktoś inny w zamian za to przekazuje swoje umiejętności?
HM: I tak i nie, bywa różnie. Tematy wybieramy sobie według zapotrzebowania, co nie oznacza, że działamy szablonowo. Kiedyś wyszła taka sprawa, że koleżanki, które w Heliosie mają spotkania swojej grupy Kulturalni E+ zaglądały na stronę, żeby sprawdzić, jakie są ciekawe propozycje dla Seniorów. I przy okazji nauczyły resztę grupy jak to robić. Jest wiele rzeczy, których nie wiem i w takich sytuacjach sama się kształcę.
Jeśli pojawi się jakiś ciekawy temat, to uczestnicy zajęć czasem sami się zgłaszają i prowadzą w ramach spotkania swój mały wycinek. To tak jak pasja jednej z koleżanek w turystyce. Ona wie, jaki i gdzie dojechać, gdzie co znaleźć. Ja nie koniecznie korzystam z takich umiejętności, ale słucham. Jak mi ktoś powie, że zorganizowana jest wycieczka, to chętnie się wybiorę. Teraz koleżanki są zainteresowane zajęciami i chcemy coraz więcej. Więcej wiedzy już nie mamy. Sama się teraz uczę, więc musimy sięgać po zewnętrzne źródła.
KP: W takim razie, co jest najtrudniejsze w procesie samokształcenia i w jaki sposób można zachęcić Seniorów do nauki?
HM: Najtrudniejsza jest aktywizacja osób starszych, bo coś się zawsze znajdzie, a to wnuki, a to mi się nie chce i tak dalej. Nie przyznam się przecież, że nie umiem, bo jak przyjdę do jakiejś grupy, to będą mnie za głupszą uważać. Zauważyłam już dawno, że jak skończyłeś zajęcia, to wszyscy wszystko wiedzą, nikt nie ma problemu, ale potem okazuje się, że są braki. Nikt się jednak nie przyzna do braków. Doszłam do takiego czegoś, że sama podnosiłam rękę i mówiłam: „Konrad, to powtórz to , bo ja tego nie wiem”. Dziewczyny zauważyły, że ja się nie wstydzę powiedzieć, że nie umiem, choć dobrze umiałam. Po prostu osoby w moim wieku – Seniorzy nie chcieli się tak całkiem zbłaźnić.
Każda z nas miała jakieś stanowisko, gdzieś tam była ważna. Natomiast jeżeli o media chodzi, to nie za bardzo się na tym znamy. Ważniejsze niż namawianie na kurs jest pokazywanie zalet komputera. Wejdź sobie na stronę jakdojade.pl, w rozkład tramwaju 10 i spisz z ekranu, albo zrób sobie zdjęcie. Nie musisz stać na przystanku na mrozie i spisywać.
KP: Czy jest coś, co uważa Pani za swój osobisty sukces i powód do dumy, jeśli chodzi o przekazywanie wiedzy rówieśnikom?
HM: Za sukces uważam cierpliwe pokazywanie innym, w jaki sposób posługiwać się komputerem. Mówię wtedy, żeby nie wstydzić się mówienia, że czegoś nie wiem, bo nikt cię nie ocenia. Nie jesteś przez to gorsza czy niedouczona. Na zajęciach jedne osoby są po studiach, a drugie nie, ale my tu wszystkie jesteśmy emerytkami. I nie ważne, że ty nie masz studiów. I tak to wszystko ogarniesz, dasz radę i będziesz miała dużą satysfakcję z tego, że się udało i potrafisz. Czy bilet kupić, czy coś załatwić i pomalutku, pomalutku do przodu.
KP: Czy zauważyła Pani u siebie bądź innych, jakieś zmiany związane z rozwojem kompetencji cyfrowych?
HM: A pewnie! Jest ogromna satysfakcja i dowartościowanie osoby w moim wieku. Duma z tego, że zdobyłam nowe umiejętności i że się nie bałam. Dotychczas było tak, wszyscy mówili, co tam babcia umie – na drutach i pierogi lepić, a ja z wiekiem nie umiem już ani piec, ani pierogów robić. Nie mam wielopokoleniowej rodziny, to nie muszę.
Nauka to ogromna motywacja, żeby wyjść z domu. Nie lubię, jak ktoś mówi, no to kup sobie pieska to wyjdziesz na spacer. Ja mówię, że nie potrzebuję pieska, żeby wyjść z domu. Trzeba coś robić, a nie tylko seriale oglądać. Ja wiem, że serial jest dla osób samotnych drugą rodziną. Seniorzy utożsamiają się z bohaterami. Jest też wartość edukacyjna seriali, przykładowo jak nie dać się oszukać „na wnuczka”, czy na coś. Warto jednak wyjść do ludzi. Tutaj jak ktoś przyjdzie raz, drugi raz to potem już tak się zorganizuje, że te pierogi zrobi kiedy indziej i na zajęcia przyjdzie, bo będzie miał jakąś korzyść.
KP: Mogę prosić o jakiś konkretny przykład nabycia ciekawych umiejętności podczas warsztatów? Może pamięta Pani jakieś szczególnie interesujące zajęcia?
HM: To było jeszcze na samym początku przed grupą samokształceniową, kiedy weszły biletomaty, no to był szok. Koleżanki pytały: „Ty, w którym kiosku jeszcze bilety kupujesz? Gdzie kupujesz?”. Skrzyknęłam wtedy grupę koleżanek, byłyśmy, akurat na jakichś zajęciach w południe. Mówię tak: „Wypijemy sobie kawkę, a potem wsiadamy do 10-tki jedziemy na Biskupin i każda kupuje bilety”. Zrobiłyśmy sobie wycieczkę, a do tego się czegoś nauczyłyśmy. Potem pojawił się błysk w oku i ta radość; „Ja już wiem – już sobie sama kupię”. Taką rzecz Seniorowi trzeba pokazać, a nie miał kto. Z moimi rówieśnikami to jest tak, że wejdą do tramwaju, jest tam coś takie malutkie, a ja widzę, że nie widzę, co tam jest. Wyciągam okulary, patrzę i najgorsze jest to, że kliknę, a jak mi to ucieknie, a jak mi się coś zrobi źle? Więc myśmy specjalnie klikały. Nauczyłyśmy się, gdzie i co naciskać. I to była taka pierwsza radość, którą będę pamiętała bardzo długo.
KP: Czy tego typu zajęcia są dobrym sposobem na edukację osób dorosłych?
HM: Na ten moment na pewno grupy samokształceniowe są idealne. Powiem jeszcze z doświadczenia, że dla osób początkujących takie zajęcia, gdzie uczy się, że myszka nie ma ogonka i mi nie ucieknie, czyli wszystkiego od początku są też bardzo przydatne dla niektórych seniorów. Warto wiedzieć, że tu można kliknąć i się nie bać. Uczę się już od ponad 7 lat i widzę, że za każdym razem ważne jest, by czytać ekran ze zrozumieniem.
Natomiast koleżanki takie jak Ula, której pomagam, uczą się również za pośrednictwem Internetu. Robiłyśmy to tak, że włączałyśmy sobie Skype, ona otwierała komputer i ja jej mówiłam krok po krok, co i jak robić. I teraz już taka jest zainteresowana, że sama chętnie na zajęcia przychodzi. Muszę jeszcze powiedzieć, że jest duża satysfakcja, jak wnuczka coś do niej mówi, a ona wie, bo sobie przeczytała i się nauczyła.
KP: Samokształcenie wydaje się swobodniejszą formą edukacji, bo uczę się od rówieśnika, a nie jakiś młody człowiek będzie mi mówił, co mam robić. Jakie są Pani odczucia?
HM: My tego tak nie odbieramy, ale nie każdy młody człowiek ma predyspozycje do przekazywania wiedzy. Ty Konrad masz taki dar. Ja na przykład czasami proszę wnuka o pomoc. On jest na Politechnice i zawsze wszystko mi powie. Siada obok i mi tłumaczy, że tu mam kliknąć i ja to wtedy zapamiętuję. Mam właśnie taką metodę nauki i widzę, że koleżanki robią tak samo. Natomiast mój syn nie ma zwykle czasu. On jak mi pokazuje to: fru, fru, fru i już zrobione. Jak go pytam o coś jeszcze, to patrzy na mnie i mówi: „Mamuś sama to sobie ogarniesz”. Tak, żeby zmobilizować, żebym ja się przyłożyła. Czasami jednak szkoda mi czasu na takie drobne rzeczy.
Seniorzy troszkę się krępują, ale jak już się poznamy, to żadna się nie wstydzi, chociaż jak nowe osoby przyjdą, to widzę, że siedzą z daleka i widać, że się boją. Natomiast jak już chwilę z nami są i się poznamy, to przyznają się, że tego czy tamtego nie umieją. Wtedy wspólnie ogarniamy tematy i jest bardzo duże zadowolenie i satysfakcja.
KP: W jaki sposób zachęciłaby Pani swoich rówieśników do udziału w tego typu projekcie?
HM: Tak jak mówiłam, najtrudniejsza jest aktywizacja. Najważniejsze, żeby każdy Senior przyszedł na zajęcia i zobaczył, co robimy. Potem małymi kroczkami, trzeba dochodzić do wiedzy i umiejętności. Osoby, które nie przychodziły od początku na zajęcia grupy samokształceniowej Inter-Media E+, a przyszły później, zostawały ze mną po zajęciach i pokazywałam, co i jak się robi. Resztę dostawały na maila jako zadanie domowe. Wydaje mi się, że tylko poprzez pokazanie swoich umiejętności można kogoś zachęcić do pracy. Zainteresowani powinni z ciekawości przyjść, zobaczyć i coś im się z tego na pewno przyda. Jedni nie chodzą na zajęcia, bo mają córkę, która pomoże, a inni mówią, że mają syna, ale nie chcą, żeby pomagał, bo chcą sami umieć. Więc wszystko zależy od chęci danej osoby.
KP: Czy można dołączyć do grupy Inter-Media E+? I w jaki sposób to zrobić?
HM: Można i nawet trzeba. Na pewno można się zgłosić poprzez stronę projektu Erasmus+ (erasmusplus.f-as.pl) i stronę naksiezu.pl. Tam są wszelkie potrzebne informacje. Jest tylko jedno obwarowanie, żeby starczyło nam komputerów na sali. Trzeba więc się zgłosić wcześniej, co nie znaczy, że nie można tak po prostu przyjść. Nigdy nie wiadomo do końca, ile będzie osób na zajęciach. Dzisiaj też miało być więcej, ale w naszej grupie i nie tylko w naszej jest tak, że w każdej chwili może ktoś zachorować, czy coś mu wypadnie. Rano mi dwie koleżanki dzwoniły, że niestety żałują bardzo, ale nie mogą przyjść. Dlatego ktoś, kto się zgłasza na maila, nigdy nie zostanie odrzucony. Każdy może przyjść, a jak by był straszny bum, to ja to mówię w ten sposób: „Przyjdziesz, powiesz dzień dobry, nic cię to nie kosztuje. Wypijesz kawkę no i pójdziesz albo z boku usiądziesz bez komputera”. Nie można się nigdy zniechęcić. Każde, nawet pierwsze przyjście, musi być takie, że dana osoba czuje się potrzebna, a nie że przyszła i ktoś ją wyrzucił. Takiego czegoś nie może być i nie ma.
KP: Z mojej strony wszystko. Dziękuję bardzo za miłą rozmowę i dużą porcję wiedzy na temat grupy Inter-Media E+.
HM: Również dziękuję bardzo za rozmowę. Każde spotkanie i rozmowa z Tobą to wielka przyjemność.
Interesujący wpis. Dzięki za przydatne info.