Rękodzieło E+ spotkanie nr 25 – 14.02.2017

Dzisiaj koszyczków kolejna część. Jeśli ktoś myśli, że te piękne wyroby zrobimy tu i teraz, to chyba mała „oszybka”. Robimy długo i dokładnie, a przede wszystkim to nauka, która jest bezcennym dla nas wynalazkiem. Uczymy się na nowo prac o których nie miałyśmy pojęcia. My odkrywamy siebie, swoje zdolności, powołania.

Uczymy się na nowo nieść szczęście innym, nieznanym nam ludziom. Znowu czujemy się potrzebne. Ktoś na nas czeka, na nasze piękności, a my nie możemy „nie przynieść”. To takie koło Ty dajesz, Tobie zostaje. Każdy ma co innego i każdy ma spokój w sercu.

Papierowe patyczki, zaczęte koszyczki, klej, Jadzi rączki, pomysły Gerci, smakowitości Halinki. To dopiero tworzy Walentynki. Co oczy nie widzą serce nie boli. Orzechy kanadyjskie, Rafaello, pierniczki (nie stare), cukierasy, cuda nie wida. Kawka, herbatka, woda, może inny napitek. Jak na wytwornym przyjęciu. Tylko Walenty spóźniony.

Po słodkiej przerwie wracamy do pracy. W oczach wszystko migocze. Ale cel jedyny. Koszyczek wielkanocny, do którego można włożyć cokolwiek i już jest świątecznie. Znowu niespodzianka, sam koszyczek wiosny nie czyni, trzeba go utwardzić, pomalować, udekorować. Zapomniałam o pałączku, bez niego koszyczek byłby zwykłym garnkiem. Teraz czekamy na następne zajęcia – koszyczki musza wyschnąć. Do zobaczenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *