Projekt Erasmus+ pt. „Rozwój kompetencji – motorem zmiany” to nie tylko warsztaty mające na celu rozwijanie umiejętności manualnych czy technicznych, ale także sposobność do rozwoju kulturalnego oraz poszerzania światopoglądu. Takimi działaniami zajmuje się grupa Kulturalni E+, która spotyka się raz w tygodniu, by wspólnie oglądać ciekawe filmy o zróżnicowanej tematyce.
Udało mi się porozmawiać z liderkami grupy Kulturalni E+, czyli Paniami Wandą Plachimowicz oraz Ireną Jędrusiak. Panie znalazły odrobinę czasu, by opowiedzieć o swoich zainteresowaniach i o tym, czym zajmuje się ich grupa.
Konrad Postawa: Co sprawiło, że zaangażowała się Pani w działania grupy samokształceniowa Kulturalni E+? Skąd w ogóle pomysł na chodzenie do kina?
Wanda Plachimowicz: Pomysł na chodzenie do kina właściwie wyszedł od nas. Miałyśmy spotkanie, na którym byli wybierani liderzy grup. Padło wtedy pytanie, czym się interesujemy i co chcielibyśmy robić. Kilka osób z tej grupy, a nas tam było chyba pięć czy sześć osób, mówiły o swoich zainteresowaniach. I wyszło, że lubimy kino, teatr i kulturę.
Wtedy właśnie został wybrany lider. Ja się sama zgłosiłam, że do tej grupy przystąpię jak najbardziej, ponieważ ten temat mnie zawsze interesował. Do kina chodziłam, do teatru również i się w tym bardzo dobrze czuje. To jest coś, co lubię i tak się właśnie zaczęło. Musiałam namówić koleżankę, która na początku troszkę sceptycznie do tego podchodziła, ale się wciągnęła i teraz widzę, że bardzo dobrze się dogadujemy.
Irena Jędrusiak: W sumie prowadzimy spotkania we dwie, ale na tym spotkaniu, o którym koleżanka wspominała, to była tzw. „burza mózgów”, bo na początku wszystko się tworzyło i chcieliśmy stworzyć grupy samokształceniowe i szukaliśmy tematyki tak, jak Wandzia wspominała. Ona się interesowała kinem, ja to za bardzo nie. Jako lider zgłosiła się koleżanka Krystyna i ona została przez Iwonę wybrana. Ja zostałam do grupy dokooptowana, zostałam namówiona i zaczęłam chodzić do kina. Do tej pory kino mnie nie pociągało, miałam inne sprawy na głowie i innymi rzeczami się zajmowałam. Do kina okazjonalnie chodziłam. Dopiero teraz mnie to zainteresowało.
KP: Zdecydowały Panie, że grupa będzie się spotykać na seansach w kinie, ale dlaczego akurat „Nowe Horyzonty”? We Wrocławiu jest dużo kin z bardzo różnym repertuarem i ciekawymi propozycjami dla Seniorów.
WP: Najpierw udałyśmy się do „Dolnośląskiego Centrum Filmowego”, ale potem Teresa zaproponowała, że „Nowe Horyzonty” są większe, lepiej dojechać. Ja tam parę razy też byłam i potem stwierdziłam, że jak będzie większa grupa, to „Nowe Horyzonty” nam zdecydowanie bardziej odpowiadają. W DCF-ie są małe stoliczki, nie ma gdzie usiąść i porozmawiać, a przychodzi dużo ludzi na te seanse dla Seniorów.
W „Nowych Horyzontach” jest zupełnie inaczej, jak zobaczyłam sposób prowadzenia prelekcji przez Panią Agnieszkę, to jak ona wprowadza w filmy, to stwierdziłam, że zdecydowanie spotykamy się w „Nowych Horyzontach”. I miejsca w holu jest dużo, siadamy przy olbrzymich stołach, gdzie pijemy kawę, możemy spokojnie porozmawiać. Możemy przedstawić filmy osobom z zewnątrz, bo i takie osoby sprowadzamy np. z rodziny czy znajomych.
KP: Grupa Kulturalni E+ spotyka się w kinie „Nowe Horyzonty”, by oglądać i omawiać filmy, jak to właściwie wygląda?
IJ: Nie zawsze, ale najczęściej spotykamy się pół godziny przed seansem, czyli o 13:30 i rozmawiamy o tym, jaki film będziemy oglądały. W domach sobie przygotowujemy informacje o filmie i czytamy recenzje. Opracowujemy sobie kilka słów wstępu. Nieraz jak mamy czas, a dziewczyny mają chęć posłuchać, to rozmawiamy mniej więcej, o czym ten film będzie.
Po filmie też się spotykamy i właściwie to spotkanie już jest dłuższe. Wtedy więcej mówimy na temat filmu. Jakie są nasze odczucia i czy się podobało. Jeszcze jest w „Nowych Horyzontach” Pani Agnieszka, która od 4 lat prowadzi filmy dla seniorów. Filmy są dobrane pod nasz gust, są ciekawe i coś opowiadające. Niektóre filmy są jednak dość trudne i przytłaczające.
WP: Repertuar jest zaplanowany na cały miesiąc, wysyłamy taką informację mailem do wszystkich grup, następnie co tydzień przypominamy jaki film będzie w najbliższą środę, dołączamy krótką informację lub zwiastun filmu. W ten sposób zachęcamy do przyjścia i dołączenia do naszej grupy.
KP: Jakie mają Panie odczucia po filmach? Czy zdarzyło się, by jakiś film Panie zdziwił lub jakoś szczególnie zapadł w pamięć?
IJ: Filmy japońskie były takie bardzo flegmatyczne powolne, ale pokazują dużo pięknej przyrody i dają sporo do myślenia. Aktorzy nie muszą dużo mówić, bo ich gra opowiada wszystko. Mimika twarzy, zachowanie sprawiają, że człowiek rozumie wszystko.
Przede wszystkim poznajemy kulturę danego kraju, czyli Japonii, albo jak w filmie „Idol” z Palestyny. Czy Sonita dziewczyna z Afganistanu, którą chciano sprzedać. To jest całkiem inna kultura. Po obejrzeniu takiego filmu daje nam to do myślenia. Kobieta w Afganistanie to jest towar jak „kod kreskowy”. Rodzice sprzedają małe dziewczynki, czy wydają za mąż, nie pytając o zgodę. Rodzina handluje córkami, żeby syn mógł się ożenić.
WP: W Japonii jest tak, że chłopak dziewczyny nie dotyka, tam nie ma pocałunków, nie ma niczego, żadnych gestów, które w naszej kulturze są powszechne. Tam po prostu widać, że oni są w sobie zakochani, ale to wszystko trzeba zobaczyć. Nie ma żadnej takiej formy przytulania się, całowania czy dotykania. Nic takiego w filmie nie jest pokazane. Czyli to jest taka ciekawostka dla naszej kultury. Jak oni sobie miłość okazują w taki inny sposób.
KP: Czy w dobie wszechobecnej telewizji kino może jeszcze jakoś przyciągnąć Seniora? Czy takie oglądanie filmów ma do zaoferowania coś więcej?
WP: Kino ma coś więcej do zaoferowania. Choćby to, że w każdą środę musimy wyjść z domu. Nie ważne czy pada, czy nie. Trzeba się zorganizować i o odpowiedniej porze wybrać do kina. Spotykamy się w grupie, rozmawiamy a w domu większość starszych ludzi siedzi i klikają na pilocie. Często słyszę: „A, że tobie się chce, ja siedzę w domu i serial oglądam”. Wiem, że ludzie oglądają seriale i lubią to, ale mnie za bardzo seriale nie wciągają. Zupełnie inaczej ogląda się film w kinie, a zupełnie inaczej w telewizji.
Nie lubię oglądać filmów w telewizji, bo ja jestem zła, że nie mam z kim porozmawiać na ten temat. Jeśli już obejrzę jakiś film w telewizji, to później dzwonię do córki do Berlina i mówię: „Zobacz sobie ten film, bo ja nie mam z kim o nim porozmawiać. Nikt tego filmu nie oglądał”. Chcę porównać, jakie są jej odczucia, a jakie są moje. Czasami obejrzę film i myślę, że czegoś nie rozumiem, nie wiem, czy w dobrym kierunku myślę, czy nie. Są nieraz trudne filmy psychologiczne, które wymagają rozmowy. Bardzo potrzebuje drugiej osoby, takiej konwersacji z kimś, żebym mogła przeżyć film tak naprawdę. Inaczej nie jestem zadowolona sama z siebie, że pewnych kwestii nie zrozumiałam.
Nigdy nie byłam w Rio de Janeiro, a jak poszłyśmy na film, to tam było wszystko tak pięknie pokazane. Nawet jakby się tam pojechało, to by człowiek tego wszystkiego nie zobaczył. Zwiedzając, patrzy się z innej perspektywy. Idąc ulicą, nie widzi się tego, co w filmie nam pokazują. Nie widać takich pięknych plenerów. Ja wyszłam wtedy z kina bardzo zauroczona właśnie tym filmem z powodu niezwykłych pejzaży Rio de Janeiro.
IJ: To kino, które nas tak przyciąga, to właściwie mówi nam wszystko o ludziach, o odczuciach, o życiu. Dowiadujemy się z tych filmów o różnych kulturach i tematyce o przeżyciach aktorów. My się utożsamiamy z aktorami i przeżywamy razem z nimi historie. Taki film potem długo pozostaje w pamięci. Kino studyjne to filmy specjalnie wybierane pod nas, pod Seniorów. Filmy są bardzo ciekawe, każdy pokaz coś dobrego wnosi i daje coś dobrego.
KP: Jakie korzyści daje udział w spotkaniach grupy Kulturalni E+? Jak oglądanie filmów wpływa na Seniorów?
IJ: Na pewno wzrosła oglądalność. Ludzie wyszli z domów i poszli do kina. Na początku przychodziło tylko kilka osób, a teraz jest nas coraz więcej. Poznaliśmy kulturę różnych krajów. Mogłyśmy zobaczyć ciekawe miejsca i plenery.
WP: Kino daje zdecydowanie kontakt z ludźmi i aktywność. Ludzie się przekonują do wyjścia z domu, bo jednak te same osoby wracają, czyli się podoba. Są jednak różne zdania, bo jednemu się podoba ten film, a drugiemu nie. Korzyścią jest to, że rozmawiamy, wymieniamy poglądy i to wciąga kolejne osoby, aby przysiąść do nas.
Tak jak „La La Land”, jeden z panów już dwa razy obejrzał i jest zachwycony tym filmem, a my osobiście wcale nie byłyśmy, aż tak zauroczone. Bohaterowie chcą spełnić swoje marzenia, niby się zakochują w sobie, pomagają sobie nawzajem, ale z ich miłości nic nie ma. Czyli jak gdyby coś za coś. Dążenie do kariery, gdzie każdy osiąga, to o czym marzył, ale za jaką cenę.
Mamy tu momenty takiej refleksji, czy warto, czy nie warto. Człowiek nigdy nie wie, czy dobrze wybiera. My do tej pory, mimo że mamy tyle lat, to i tak popełniamy błędy i nie wiemy, czy robimy dobrze, czy źle.
Zawsze jest tak, że części osób film się podoba, a części nie. Pojawiają się obozy miłośników danego filmu i przeciwników. Na japońskich filmach to bywało nawet tak, że ktoś tam sobie drzemkę uciął. Bo one są dość monotonne, można się jednak nimi delektować, bo tam nigdy nie ma pośpiechu.
KP: Czy Kulturalni E+ to tylko kinomani, czy też interesujecie się innymi dziedzinami sztuki? Planujecie może wyjścia to teatru, na koncerty, czy w inne miejsca?
WP: My do teatrów i na koncerty chodzimy, bo mamy wolontariat w „Narodowym Forum Muzyki” i to nam też dużo daje. Na przykład był listopad, gdzie byłam na 13 Festiwalu Jazztopad w NFM, potem tak się złożyło, że w kinie oglądałyśmy film „Miles Davis i ja”, gdzie głównym bohaterem był jazzman, a kilka dni później patrzę na TVP Kultura, a tam leci powtórka koncertu Milesa Davisa z Berlina. Po prostu, aż mnie ciarki przeszły i byłam bardzo szczęśliwa.
W tej chwili dogadałyśmy się z Jadzią, która doszła do nas jako liderka i zaczniemy chodzić do „ImpArt-u” na takie spotkania raz w miesiącu, gdzie występują młodzi muzycy. Najbliższe takie spotkanie będzie dziewiątego marca. Już nawet dostałyśmy informacje, co tam będzie ciekawego.
My szeroko interesujemy się kulturą. Chodzimy w takich mniejszych grupach do różnych miejsc. Mamy nawet już kupione bilety do teatru na „Klimakterium”. Już mamy zaplanowane w najbliższym czasie wyjście do Polskiego Radia na ulicę Karkonoską na „Flamenco, Jazz i Muzyka świata”.
Teraz jest więcej czasu na takie rozrywki. Kiedyś jak byłam młoda, to dużo chodziłam do kina, potem wiadomo praca, rodzina, dzieci i nie miałam czasu na taką formę rozrywki, to wymaga dużo wolnego. Taki niedosyt był, bo nawet by się poszło, ale nie było jak. To była przyczyna niekorzystania z takiej rozrywki.
IJ: Tu niestety chodzi o kasę, nie każdy może sobie pozwolić na wyjście do kina czy kupienie biletu za 60 zł do teatru. To jest główna przyczyna, dla której nie chodzi się do różnych miejsc. Po prostu nie każdego na to stać. My na samo kino wydajemy 50 zł miesięcznie plus dojazd i ewentualna kawa. My same inwestujemy w kulturę.
KP: W jaki sposób zachęciła, by Pani Seniorów do wzięcia udziału w tego typu spotkaniach?
WP: Opowiadamy o filmach, mówimy, że to jest super rozrywka. Trzeba wyjść z domu. Widzimy, że ludzie są chętni, bo zwiększa się ilość uczestników zajęć. Nie wszyscy są jednak tak zdecydowani. Niektóre koleżanki mówią, że jeszcze teraz nie przyjdą, dopiero jak będzie cieplej. Jedna osoba da się skusić, a druga się nie da. Ktoś tam powie, że akurat ten dzień mu nie odpowiada, bo ma gimnastykę, czy inne plany.
Mimo wszystko zachęcamy do oglądania filmów i cieszy nas, że tak dużo osób przychodzi. Są dobre film np. „Tramwaj zwany pożądaniem” z Marlonem Brando. Było na co popatrzeć, bo to piękny film. Pięknym filmem był też „Wielkie Oczy” o malarce, która tworzyła obrazy i pokazywała je jako działa swojego męża. Dopiero pod koniec się odważyła i powiedziała, że ona jest ich autorką.
IJ: Jesteśmy seniorami. Nie każdy jest zdrowy, nie każdy ma możliwości, by przychodzić. Jak jest dobry film, to nie trzeba zachęcać. Wtedy jest pełna sala. Ja bardzo zapamiętałam film „Pan Turner” o malarzu, którego twórczości nie znałam wcześniej. Nie wiedziałam co, go interesowało. To zmusiło mnie do poszukania informacji, co go interesował, co inspirowało. Więc oglądanie filmów poszerza horyzonty, zmusza do myślenia.
KP: Czy istnieje możliwość dołączenia do grupy Kulturalni E+?
IJ: My nie jesteśmy stałą grupą. Stałe są tylko liderki. Uczestnicy się zmieniają i każdy może do nas dołączyć i przyjść, obejrzeć dobry film. Kto ma ochotę to, przychodzi. Jeśli ktoś chce się przyłączyć, to wystarczy, że w środę o 13.30 przyjdzie do kina „Nowe Horyzonty”. Trzeba kupić bilet w cenie 10 zł no i przed filmem jest krótkie wprowadzenie, a po filmie dłużej rozmawiamy przy kawie i ciasteczku o naszych odczuciach. Sala jest duża, więc nie trzeba się wcześniej zapisywać.
WP: Jeżeli jest naprawdę ciekawy film i pojawi się dużo ludzi, to Pani Agnieszka decyduje o zmianie sali na większą, tak by wszyscy się pomieścili. Czasem tak jest, że mimo większej sali jest niemal pełno. Każdy może dołączyć do naszej grupy. Może dzięki nam grono miłośników dobrego filmu będzie się powiększać.
KP: Z mojej strony to właściwie wszystko. Dziękuję bardzo za rozmowę.
WP: Dziękuje.
IJ: Dziękuje.