Spotkanie rozpoczęło się od prezentacji prac wykonanych w domu. Swoje pudełeczka zaprezentowała Gertruda. Brak słów. Teraz nasza kolej. Z ociąganiem wyciągałyśmy prace z worków. Tam coś brakowało, w innej nie było narożników, przecięcia. Brakowało ostatniego szlifu. Miny jak po klasówce, czyli zaczęło się jak zwykle.
Ale spokojnie, przecież była z nami Gertruda, tam naciągnęła, innej szepnęła, tam przecięła, w innym nacisnęła dziurkaczem, doradziła kolor i wszystko lśni jak potrzeba. A jak wszystko nabrało elegancji? Z poczwarek na stole pojawiły się piękne motyle.
Okazało się że zrobiłyśmy świetne prace, tylko brak wiary we własne zdolności pozwolił zwątpić w swoje umiejętności. Naprawdę jesteśmy prawie wybitne. O dobry nastrój dbała Nasza Krysia, proponowała coraz to inne karteczki zdobyte sposobem tylko Jej znanym, koraliki, wstążeczki, pomoce techniczne. Pod koniec spotkania wyczarowała nagrodę w postaci arbuza. Spotkanie zakończyło się euforią i na słodko. Dzięki!